Gdyby nie to, że miałam przyjemność czytać opowiadania pana Andrzeja dla dzieci, nie sięgnęłabym po „Karnego”. Przyznam, że nastawienie miałam średnie, bo żadna ze mnie fanka piłki nożnej. Ale podobał mi się styl pisania autora, więc z ciekawości zaczęłam słuchać nagrania. Już po kilkunastu minutach moje nastawienie zmieniło się diametralnie.
Miłe zaskoczenie – to nie piłka nożna jest głównym bohaterem
Kto wie coś o latach 70. ubiegłego wieku, to zdaje sobie sprawę, jak specyficzne to były czasy w Polsce. O internecie i smartfonach się nie śniło. Ba – nawet telefon stacjonarny był na wagę złota i takowy mieli tylko nieliczni. W domach bieda, w sklepach pustki, za to na osiedlach, podwórkach i boiskach roiło się od dzieci i młodzieży.
Rozrywek bowiem szukało się wtedy poza domem, a rodzice nie dwoili się i nie troili, żeby zapełnić harmonogram swojemu potomstwu zajęciami pozaszkolnymi. Młodzi sami organizowali sobie zabawy.
Właśnie tak to było z 14-letnim Jędrkiem z Białegostoku w roku 1973.
Chłopak marzy o tym, by zostać zawodowym piłkarzem. Jego rówieśnicy również, dlatego zakładają własną drużynę i spotykają się, żeby trenować. Zapału do gry im nie brakuje. Talent w sobie dostrzegają, a zawodników wybierają starannie. Gorzej z piłkami, porządnym boiskiem, a przede wszystkim trenerem. Takiego bowiem nie mają.
To przede wszystkim Jędrek Basiak jest bohaterem tej książki. I jego koledzy, czyli młodzi chłopcy, którzy mają pasję i próbują realizować marzenia. Można stwierdzić, że bohatera mamy tu zbiorowego: Jędrek, Emir, Tara, Wasia, Jurek i inni. To młodzież, która przeżywa szkolne przygody, zakochuje się, miewa kłopoty z nauczycielami i nielubianymi przedmiotami szkolnymi.
Klimat lat siedemdziesiątych
Autor „Karnego” zaimponował mi sposobem przekazania klimatu czasu i miejsca, w których toczy się akcja. Podczas słuchania dosłownie zanurzyłam się w latach siedemdziesiątych. Wyobraźnia żywo działała i „widziałam” kopiących piłkę chłopaków, ich koszulki i buty, szkolne ławki i… pijaczków w parku.
Bogate słownictwo okraszone humorem z (uwielbianą przeze mnie w powieściach) nutką dystansu i sarkazmu tworzą tak plastyczne opisy i żywe dialogi, że wpadamy w opowiadaną historię jak w naturalne środowisko.
Ci, którzy pamiętają tamte czasy, przypomną sobie, jak samodzielne były wówczas dzieci. Jędrek i jego koledzy sami znajdują trenera, sami organizują sobie treningi. To oni są odpowiedzialni za to, czy się na coś spóźnią, jak się dostaną na miejsce, czy odrobią lekcje.
Rodzice są obecni, pomagają, ale nie wkraczają bez potrzeby. Ta samodzielność młodzieży bardzo wyraźnie się zaznacza w „Karnym”. A może to ja tak to widzę, kontrastując z tym, co się dzieje obecnie.
„Karny” do słuchania
Być może niektórzy nie dotrą do książki z uwagi na to, że jak na razie dostępna jest wersja tylko do słuchania. Czy autor zdecyduje się wydać ją w druku? Nie wiem, ale mam nadzieję, że tak – więcej osób ją pozna.
Natomiast nie ma co żałować, że „Karny” jest formie audiobooka, bo lektor – Artur Bocheński – czyta doskonale. Dostajemy opowiedzianą przyjemnym głosem historię, która ani przez chwilę nie nudzi słuchacza. Opowieść napisaną przepiękną polszczyzną i przeczytaną ze znakomitą dykcją – doceniam tym bardziej, że taki zestaw zdarza się coraz rzadziej.
Dobre skojarzenia literackie
Nie lubię podziału książek na te dla chłopców i te dla dziewcząt. Nie mogę jednak udawać, że taki podział nie istnieje dla wielu czytelników, zwłaszcza tych młodszych. Jeżeli przyjąć, że człowiek się utożsamia z bohaterem literackim, to w sumie nic dziwnego.
Ja w każdym razie czytałam i czytam bez względu na ten podział. Dzięki temu mam szersze spojrzenie.
Gdy czytałam „Karnego”, przypominały mi się dwie „chłopackie” książki:
- „Mikołajek” Sempego i Gościnnego.
- „Chłopcy z Placu Broni” Molnara.
We wszystkich trzech książkach ważne są przyjaźnie i koleżeństwo, wspólne podwórkowe zabawy, perypetie szkolne i ukazanie stosunków między dziećmi a dorosłymi.
Poza tym „Chłopców…” skojarzyłam ze względu na motyw zatargów między grupkami młodzieży i rywalizację, a „Mikołajek” dodatkowo przychodził mi na myśl z powodu niebanalnego humoru.
Polecam więc „Karnego” wszystkim, którzy uwielbiają sentymentalne literackie powroty do młodości, ale jednak proponuję go raczej starszym odbiorcom – dorosłym i młodzieży.
Drugie zaskoczenie – akcja
Na koniec napiszę coś, w co sama nie mogę uwierzyć. Kiedy w książce na boisku rozgrywał się mecz, słuchałam z zapartym tchem. Tak – ja, która nigdy nie chodzi na mecze, nie ogląda ich w telewizji, a z nazwisk piłkarzy zna tylko tych, co wyskakują z lodówki.
Panie Andrzeju, jak pan to zrobił? Co za akcja! Jakież napięcie!
Audiobook pt. „Karny” ma w swojej ofercie Audioteka.
Książka nagrana przez Pick A Voice.